I Zlot Bliźniąt - 2004 r.
Spotkanie w Brodach - łącznie 106 osób, z czego większość pełzająca.
W dniach 23-24 kwietnia 2004 roku odbył się I Zlot Internetowego Klubu Bliźniąt. Na miejsce naszego spotkania wybraliśmy ośrodek Relax w Brodach Iłżeckich, pięknie położony, w zacisznym miejscu, pełnym zieleni. Pokoje duże, przestronne, winda (co prawda nie obyło się bez przygód i zatrzaśnięcia się w niej AgnieszkiJ, która na szczęście nie dostała klaustrofobii i nie rozstawała się z komórką...), podjazdy dla wózków - i bardzo smaczne jedzenie. Właściciele pewnie pozostali w głębokim szoku po naszej wizycie, ale na niezadowolonych nie wyglądali.
Jako pierwsza pojawiła się w Brodach najdzielniejsza z dzielnych, jadąca pociągiem aż ze Świnoujścia, Madziara z Zuzanką i Natalką oraz Karolinką, która nam bardzo przy dzieciarni pomagała. Dziękujemy, Karolinko!
Kolejno na Zlocie pojawiali się:
- AgnieszkaJ z Paulinką i bliźniaczkami Julką i Weroniką,
- AsiaCh z mężem Wojtkiem i dziećmi - bliźniakami Marysią i Szczepankiem oraz ich siostrą Różą - przyjechali do nas aż z Gdańska!
- Tata3 i Magda3M z Olą i bliźniakami Martą i Mikołajem
- twórcy całego zamieszania z Andrzejkiem i Kamilkiem
- Ewa2 i Bogdan z synami Kubą, Dominikiem oraz Filipkiem i Łukaszkiem.
W piątek pogoda dopisała w pełni, dzieci hasały na podwórku, a rodzice rozkoszowali się słońcem. Było naprawdę przyjemnie, czekaliśmy na pozostałych uczestników Zlotu.
Kolejno docierali:
- Natalia78 i Filip78 z dziećmi - Karolinką i bliźniakami Zosią i Frankiem - (również pociągiem! - determinacja i chęć spotkania się u niektórych była naprawdę godna podziwu!),
- Basia z czterema dziewuchami, Ewą, Agą, Martą i Justynką (mąż Jacek dojechał później),
- Miksa (czyli Agnieszka) z mężem Tomkiem i dziewczynkami Alą i Julką,
- Ella z mężem Krzysztofem i synkami Kornelkiem i Emilkiem
- Dorota (kaj3) z mężem Maćkiem i córkami Karolinką, Anią i Asią
- Joanna z mężem i córkami Weroniką i Wiktorią
- Ania Zadowolona z mężem Darkiem i synkami Michałem i Bartkiem oraz
- Madzia22 z mężem Pawłem, synkami Adasiem i Kubą oraz ich 11-letnim wujkiem Krzysiem.
W piątek nie planowaliśmy nic szczególnego, bo ciągle ktoś przyjeżdżał, rozpakowywał się i poznawał z innymi.
W sobotę zaś... pogoda spłatała nam bardzo brzydkiego psikusa - o 6 rano obudziły nas dzieci (nasze) oraz padający deszcz! Cały misternie snuty program (tzn. dzieci biegają po placu zabaw, a rodzice rozkoszują się pogaduszkami na słoneczku ) wziął w łeb. Musieliśmy na gwałt wymyśleć coś innego. Na szczęście zlotowicze-forumowicze nie dali sobie pogodzie w kaszę dmuchać (a raczej pluć, bo PADAŁO i PADAŁO...) i zorganizowali wycieczkę do kopalni krzemienia. Niestety, my zdjęć nie posiadamy, bo się nie wybraliśmy, czekając na kolejnych gości.
Jako kolejni dojechali do nas jeszcze:
- Jowita z Waldkiem i dziećmi Kacprem, Marcelinką i Zuzią
- Cinka z córkami Natalką i Alą (nasze najstarsze bliźniaczki na zlocie!)
- Rena z mężem Michałem i dziećmi Julką i Mateuszem
- Agniś z mężem Grześkiem i synkami Kubą i Kacprem
- Monika25 z mężem Robertem i synkami Michałem oraz Kubą i Krzysiem
- Domi z mężem i synkami Michałkiem i Mikołajkiem
- Jagoda z mężem i synkami Krzysiem i Piotrusiem
- Mamajagna (czyli Agnieszka) z córką Madzią oraz synkami Krzysiem i Michałem i wymiennie tatą i babcią bliźniąt
- Gosia z córkami Marysią i Lenką i ciocią Sylwią (z Warszawy, przyjechała SAMA pociągiem z bliźniaczym wózkiem i 10-miesięcznymi córeczkami!) - na forum nie bywa, ale za to na każdym spotkaniu Warszawskiego Klubu Bliźniaka
- Agnieszka i Tomek z córkami Mają i Olą, także z WKB
- Monik111 - niestety, jako wolny ptak, bo dzieci się rozchorowały...
Niestety, Tata3 i Magda3M musieli wyjechać już w piątek ze względu na chorobę synka, a Jowita pobyła z nami tylko kilka godzin... przywiozła za to fantastyczne naklejki na samochody! - dostępne u mnie po za mówieniu emailowym.
Na nasz I Zlot przyjechało 25 rodzin, co dało razem 46 osób dorosłych, 24 pary bliźniąt i 12 rodzeństwa (starszego lub młodszego), czyli w sumie 106 osób!
Poza ogólnym chaosem, wspólną zabawą dzieci i rozmowami dorosłych nie udało nam się zrealizować zbyt wielu punktów programu. Po obiedzie odwiedziły nas lokalne media, 3 gazety zainteresowane tym zbiegowiskiem, które przeprowadzały wywiady, robiły zdjęcia itd. Jutro ma być o nas głośno w Kieleckiem .
Niestety ze względu na pogodę musieliśmy odwołać planowane ognisko, bo deszcz padał i padał... zamiast tego urządziliśmy jeden wieeelki plac zabaw, gdzie dzieci zapoznawały się wzajemnie, a rodzice próbowali plotkować. Na nudę doskonale pomogły bajki z kasety (i lizaki, w które przezornie w ilościach hurtowych zaopatrzyła się Mamajagna). Prawie wszyscy uczestnicy zlotu (więksi i mniejsi) nosili koszulki z logo i adresem strony oraz identyfikatory (tu wszyscy obowiązkowo) przygotowane przez Ewę i Bogdana i zesponsorowane przez ich firmę.
Wieczorem dzieci poszły spać (z większymi lub mniejszymi oporami), rodzice zaś zacieśniali znajomości i nabywali nowe umiejętności, np. wyciągania korka z butelki pędzelkiem do akwarelek i nalewania wina przez pieluszkę tetrową w celu pozbycia się korkowych drobinek...
W niedzielę w ogólnym zamieszaniu staraliśmy się kontynuować wątki rozmów podjętych w sobotni wieczór, spakować rzeczy i okiełznać dzieciarnię. Pogoda się odrobinkę poprawiła (przestało padać!), mogliśmy więc wyruszyć na zwiedzanie okolicy. Dzięki informacjom Filipa, że w pobliżu jest kościół, udaliśmy się w tamtym kierunku (nie wszyscy, acz i tak wzbudziliśmy niejaką sensację we wsi), zeszliśmy z potężnej górki wzdłuż rwących strumyczków i kałuż, a następne, zrezygnowani, musieliśmy się na tę górę wdrapać (Basia i Kaj3 z wózkami bliźniaczymi...). Po obiadku nastąpił ogólny exodus i Zlot uznano za zakończony.
Mamy nadzieję, że nie jest to ostatnia taka impreza - następnym jednak razem spotkamy się w terminie i miejscu gwarantującym piękną pogodę. Może w Tunezji?
Zdjęcia możecie zobaczyć tutaj.
Informacje prasowe na temat zlotu ukazały się w gazetach regionalnych.